czwartek, 30 czerwca 2016

Od Edwarda CD Sky

- Mniejsza z tym.-  Mruknąłem i gwizdnąłem na psa i wilka.
- Gorzej że prawdopodobnie zawiesi działalność sfory.
<Sky?>

Od Sky CD

-Ojca powiadasz?-zapytaliśmy oboje.
Ed?
<trzeba było sie spodziewać takiej odp xd>

Od Edwarda Cd Sky

- Wiele różnych złych rzeczy. Pojawiła się tu w czasach profesora Pottera. Karała uczniów za wiele rzeczy i stosowała na nich Veritaserum i przez pewien czas była dyrektorem w miejsce Dumbledore'a.- Powiedziałem i zacząłem zbierać książki.
- Niestety pośrednio przyczyniła się też do śmierci mojego ojca.- Powiedziałem cicho.
<Sky?>

Od Sky CD

-Będziesz miał przerwę-powiedziałam.
-No nieźle czyli zmora powraca-powiedział Jazz.
-Czekaj... To kojarzysz ją czy nie?-popatrzyłam na brata ze zdziwieniem.
-No starsi uczniowie coś wspominali kiedyś o, cytuje "jędzy,  która zamieniła to miejsce w koszmar" .
-Aha, a moge wiedzieć kiedy ci to mówili?
-Gdzieś na początku roku może?
-Aha i nie raczyłeś opowiedzieć? Dobra nie ważne to co ona takiego zrobiła?

Ed?

Od Edwarda CD Sky

Westchnąłem. Położyłem dłoń na głowie Kazana.
- Dolores Jane Umbridge, Wielki Inkwizytor Hogwartu i zmora uczniów. Kobieta, której nienawidzi wielu. Kiedy była tu ostatnim razem sporo namieszała.- Powiedziałem i kolejny raz westchnąłem.
- Prawdopodobnie moje wykłady zostaną zawieszone.
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

Skończył się wykład, byłam trochę zamyślona i zdenerwowana co zauważył także mój brat.
-Sky? He-ej?!-wstrząsnął mną dosłownie.
-Eee... sory zamyśliłam się.
-Właśnie widzę coś taka zdenerwowana?-powiedział z przejęciem Jazz.
-Nie wydaje ci się-powiedziałam po czym dodałam na szybko-przejęłam się dementorami...
-Aha, jasne-zmrużył jedno oko.
-No ok, ale opowiem ci później bo coś mi mówi, że nie tylko ja jestem zdenerwowana-wskazałam głową na Edwarda.
-No. Chyba nawet coś podejrzewam-mówił gdy szliśmy w kierunku wykładającego.
-Co masz na myśli?
-Razem z chłopakami słyszeliśmy coś o kimś o nazwisku Umbridge. Ale nie znam szczegółów-zakończył kiedy byliśmy bliżej Edwarda.
-Cześć-przywitaliśmy się.
-Cześć, i jak podobał się wam wykład?
-Był interesujący-powiedział Jazz.
-A mam takie pytanie.
-Tak?
-O co chodzi z Umbridge?-zapytałam bez owijania w bawełne.
Edward?

Zwierzęta Rosemary Morgan

Imię: Lulu
Wiek: 7 miesięcy
Płeć: Samica
Rasa: Wilk
Charakter: Jest bardzo miłą i posłuszną waderką. Uwielbia się przytulać, często pomaga swojej właścicielce w walce. Jest bardzo sprytna i bystra. 
Partner: -
Potomstwo: -
Historia: Lulu porzucili rodzice. Nie miała gdzie się podziać, więc pewnego dnia znalazła ją Rose i zajęła się nią.
Właściciel: Rosemary Morgan

Od Edwarda

Coś się święci. Mimo kilku nieprzespanych nocy wciąż to czułem. Zapowiada się coś niedobrego. Aktualizacja bestiariusza nie była łatwą pracą.  Nagle ktoś zastukał do drzwi.
- Proszę.- Powiedziałem. Po chwili do pokoju wszedł profesor Snape.
- Rokston dyrektor Cię wzywa.- Powiedział. Wyszedłem i skierowałem się do gabinetu dziadka. Tam stali właściwie wszyscy nauczyciele.
- Edward posłuchaj mamy pewne... problemy.- Zaczął mój dziadek.
- Dolores Umbridge. Wielki Inkwizytor Hogwartu.- Powiedział profesor Potter.
- Tak więc może być problem z twoimi wykładami...
- Szkoda. Zaczynałem je lubić.
- Lekcjami obrony przed czarną magią, prywatnością uczniów a także płynnym działaniem sfory.
- Może być ciężko.- Stwierdziłem.
- Owszem.- Stwierdził profesor Lupin i podał mi gazetę.
- Z Azkabanu uciekł pewien czarownik. Będzie prawdopodobnie zamieszanie z dementorami. Co prawda większość uczniów będzie miała o nich lekcje niedługo ale kiedy pojawi się Umbridge ie jest to pewne. Chcielibyśmy żebyś przeprowadził wykład o dementorach i patronusach.
- Jasne.- Powiedziałem. Ukłoniłem się nauczycielom i wyszedłem. Z sterty książek wygrzebałem książkę o dementorach i patronusach i zacząłem przygotowywać wykład. Rano wyszedłem z pokoju i udałem się do sali gdzie miałem udzielić wykładu. Przed drzwiami czekał profesor Lupin.
- Nie mogą się doczekać wykładu.- Powiedział i klepnął mnie po plecach. Wszedłem do sali i zamknąłem okna.
- Dzisiejszy wykład będzie z rodzaju tych nieprzyjemnych i niestety pożytecznych. Dzisiejszy wykład odnosi się do dementorów.- Powiedziałem a wszyscy nagle zamilkli. Włączyłem wyświetlacz a po chwili na planszy pojawił się obraz dementora.
- Tak więc oto dementor. Jest to jedno z najobrzydliwszych i najokropniejszych stworów istniejących w świecie czarodziejskim.  Wysysają one dusze, siejąc postrach wśród wiedzących o ich istnieniu. Dementorzy mają humanoidalny kształt. Osiągają wielkość do trzech metrów; całe ich "ciało" jest okryte czarnym, postrzępionym płaszczem, pozostawiającym odsłonięte jedynie dłonie i twarz, którą jednak ciężko zobaczyć dokładnie spod kaptura. Dementorzy nie posiadają oczu i ust, posiadają za to otwór w ich miejscu, który służy do wykonywania "Pocałunku Dementora", czyli aktu wyssania duszy z ciała ofiary. W przeciwieństwie do innych magicznych stworzeń, dementorzy unoszą się nad ziemią, gdyż nie posiadają nóg.  Do dzisiaj trudno stwierdzić jak rozmnażają się dementorzy. Wiadomo że są bezpłciowi więc prawdopodobnie rozmnażają się poprzez proces podobny do podziału lub pączkowania. W trakcie tego mnożenia, powstaje widzialna dla wszystkich ludzi (także dla mugoli) mgła, wywołująca uczucie przygnębienia i smutku. Ich charakterystyczną cechą, jest też głośny świszczący oddech. Dementorzy jako pojedyncze osobniki nie są widzialni dla mugoli oraz charłaków; ci ostatni są jednak zdolni je rozpoznać.  Dementorzy, jak zostało wcześniej wspomniane, są ślepi, swoje ofiary odszukują, wykrywając ślady pozytywnych uczuć, którymi się żywią. Dementorzy wysysają wszelkie pozytywne wspomnienia z człowieka, pozostawiając tylko te najgorsze. Stałe przebywanie w obecności dementorów może doprowadzić do trwałej zmiany osobowości oraz psychiki (od łagodnych postaci depresji nawet do skrajnych postaci szaleństwa) jak w przypadku długoletnich więźniów Azkabanu. Dementorzy to okropne istoty, wysysają całe światło i duszę z człowieka. Są na tyle rozumne że mogą znaleźć ofiarę i zaatakować po cichu. Będąc w Azkabanie, Dementorzy pilnowali więzienia by nikt nie uciekł, było ich tam bardzo dużo. Gdy przebywają w miłym miejscu mają skłonność do zniszczenia dobrej atmosfery.  Są to stworzenia niezwykle zdradzieckie nie wolno im ufać. Jedną z najskuteczniejszych metod walki z dementorami jest użycie Zaklęcia Patronusa. Patronus, jako emanacja dobra i skumulowanych pozytywnych uczuć i myśli jest w stanie przeciwstawić się dementorowi, o ile czarodziej jest na tyle silny, by przezwyciężyć swój lęk, strach i słabości. Nawet niecielesne patronusy, w postaci mgiełki potrafią odstraszyć na chwilę dementora, jednak dopiero zwierzęca forma Patronusa może go przepędzić.  Po spotkaniu z dementorem skuteczna jest też czekolada jako sposób na pozbycie się skutków jego działania. Pocałunek dementora jest aktem pozbawienia duszy człowieka, w trakcie którego dementor przykłada swoje "usta" do twarzy ofiary i pozbawia go wszelkich uczuć, zamieniając go w niezdolną do myślenia i czucia "pustą" skorupę. Pocałunek dementora nie jest równoznaczny ze śmiercią, jest czymś o wiele gorszym: dalsza egzystencja jest bezcelowa, gdyż pozbawiając duszy, pozbawia się także człowieczeństwa. Pocałunek jest karą stosowaną przez Ministerstwo Magii w stosunku do najgorszych przestępców. Nie jest wiadome, czy osoba, która stworzyła horkruksy jest w stanie przeżyć pocałunek dementora. Pocałunek dementora wygląda identycznie w przypadku mugoli; objawy spotkania z dementorem są rozpoznawane przez mugolskich lekarzy jako demencja (stąd może pochodzić nazwa) lub - w przypadku pocałunku - jako stały stan wegetatywny, jako że mózg ludzki, w przeciwieństwie do duszy, nie zostaje uszkodzony. Jak wiecie najwięcej dementorów żyje w Azkabanie.
Azkaban istnieje od XV wieku, ale pierwotnie nie pełnił funkcji więzienia. Wyspy na Morzu Północnym, na której wzniesiono fortecę, nigdy nie naniesiono na żadną mapę. Wierzy się, że została rozbudowa lub stworzona dzięki magii.
Azkaban był siedzibą znanego czarnoksiężnika, który nazywał się Ekrizdis. Nieznana jest jego narodowość, był jednak bardzo potężny. Zwabiał i torturował on mugolskich żeglarzy i praktykował najgorsze dziedziny czarnej magii. Kiedy zmarł, zaklęcie ukrywające zniknęło i Ministerstwo Magii wreszcie zorientowało się, że wyspa i forteca istnieją. Czarodzieje przystąpili do badań, ale po wyjściu z Azkabanu byli zbyt przerażeni, żeby o tym mówić – najmniej straszną sprawą było to, że Azkaban nawiedzany był przez dementorów.
Niektórzy chcieli zniszczyć Azkaban. Inni obawiali się jednak, co mogłoby się stać, jeśli okropni, niemożliwi do zabicia dementorzy zostaną pozbawieni domu. Zabranie im środowiska życia mogłoby spowodować okropną zemstę tych stworów. Dodatkowo eksperci badający mury Azkabanu stwierdzili, że budowla może zemścić się na każdym, kto spróbuje ją zniszczyć. Azkaban pozostawiono więc na wiele lat opuszczony, przez ten czas pojawiło się tam więcej dementorów.
Po uchwaleniu Międzynarodowego Kodeksu Tajności Czarów czarodzieje poczuli, że niewielkie magiczne więzienia rozsiane po miastach i wsiach mogły łamać tę ustawę. Przy łapaniu czarodziejów, którzy próbowali uciec dochodziło do huków i pokazów świetlnych, przez co Ministerstwo uważało, że czas wybudować więzienie gdzieś na odległych wyspach – na Hebrydach. Plany te zostały jednak zniweczone, kiedy Ministrem Magii został Damocles Rowle.
Rowle był człowiekiem, który wzniósł się na wyżyny społeczne dzięki antymugolskiej kampanii. Popierali go czarodzieje, którzy byli zdenerwowani ciągłą koniecznością ukrywania się. Z natury sadystyczny Rowle nie popierał planów stworzenia nowego więzienia, nalegając natomiast na wykorzystanie Azkabanu. Twierdził, że dementorzy mogliby być przydatni – służyliby jako strażnicy, czym zaoszczędziliby pracy Ministerstwu.
Następcą Rowle'a był Perseus Parkinson – również popierający ideę Azkabanu. Dopiero jego następca, Eldritch Diggory, miał inne nastawienie. Za jego czasów Azkaban pełnił swoją funkcję już od 15 lat. Nie było ani jednej ucieczki i uważano, że więzienie dobrze się sprawuje. Kiedy jednak Diggory złożył odwiedziny w fortecy, ukazał mu się prawdziwy obraz rzeczywistości. Więźniowie byli obłąkani, a obok Azkabanu powstało cmentarzysko, gdzie znajdowały się mogiły tych, którzy umarli z rozpaczy.
Diggory po powrocie z Azkabanu założył komitet szukający alternatyw dla czarodziejskiego więzienia. Eksperci wyjaśnili mu, że jedynym powodem bytności dementorów w Azkabanie był fakt dostarczania im wciąż świeżych dusz. Gdyby im to teraz zabrano, stworzenia mogłyby przesunąć się na ląd. Eldrith jednak nadal szukał jakiegoś rozwiązania, lecz przeszkodziła mu w tym śmierć na smoczą ospę.
Następni ministrowie przymykali oczy na niehumanitarne traktowanie więźniów, podkreślając zadziwiającą skuteczność więzienia. Aż do czasów Kingsleya Shacklebolta z Azkabanem nic nie zrobiono.
Patronus to najsłynniejsze a zarazem najtrudniejsze zaklęcie obronne, dające ochronę przed dementorami a także umożliwiające przekazywanie wiadomości pomiędzy czarodziejami. Zdolność do jego wyczarowania posiadają jedynie najpotężniejsi magowie.
Sztuka wyczarowania patronusa jest bardzo trudna i złożona. Patronus jest formą pozytywnej energii, zmaterializowaną pod postacią srebrzysto-białego obłoku, najczęściej przybierającego formę zwierzęcia-strażnika. Można go wyczarować za pomocą zaklęcia Patronusa, którego formuła brzmi Expecto Patronum. Trzeba się wtedy skupić na swoim najszczęśliwszym wspomnieniu. W przypadku mniej doświadczonych czarodziejów patronus przybiera postać bezkształtnej, srebrno-białej masy. Niektórzy czarodzieje celowo nadają mu taką postać po to, by ukryć jego prawdziwą formę (Severus Snape ukrywał w ten sposób miłość do Lily, Remus Lupin obawiał się że jego patronus może zdradzić, że jest on wilkołakiem). Bezcielesny patronus nigdy nie zapewni jednak takiej ochrony przed czarnomagicznymi stworzeniami jaką daje jego zwierzęca postać. Większość czarownic i czarodziejów w ogóle nie potrafi go wyczarować dlatego umiejętność ta uważana jest za oznakę potężnej magicznej mocy.
Patronus zazwyczaj przybiera postać zwierzęcia żyjącego na terenach zamieszkiwanych przez danego czarodzieja. Nie zmienia to jednak faktu, że niektóre patronusy przybierają bardzo nietypową formę tj. sowy, testrale, smoki i feniksy. Niemniej jednak każdy patronus jest wyjątkowy, jak jego twórca.
Zdarza się, że forma patronusa ulega zmianie w czasie życia czarodzieja. Dzieje się tak pod wpływem silnych emocji (tj. miłość, smutek) lub głębokich zmian w charakterze (patronus Nimfadory Tonks zmienił się od zająca wielkouchego do wilka pod wpływem jej miłości do Remusa Lupina). Niektórzy są zdolni do wyczarowania patronusa dopiero po przeżyciu silnego szoku psychicznego. Zdarza się jednak również, że czarodzieje pod w pływem przeżycia owego szoku tracą tę zdolność. Sytuacja taka miała miejsce w przypadku George’a Weasleya, który po śmierci brata bliźniaka już nigdy nie potrafił wyczarować patronusa.
Moc patronusa zależy od siły szczęśliwego wspomnienia, a jego wygląd jest jedynie odzwierciedleniem osobowości czarodzieja.
Zaklęcie Patronusa jest jednym z najstarszych uroków obronnych, znanych dotychczas czarodziejom. Stanowi ono tarczę pomiędzy dementorem a czarodziejem. Patronus jest rodzajem pozytywnej siły, projekcją tego czym żywi się demon (nadziei, szczęścia, woli przeżycia). Nie może odczuwać jednak rozpaczy jak prawdziwy człowiek więc dementor nie jest w stanie mu nic zrobić.
Patronus jest także jedynym znanym zaklęciem odpędzającym śmierciotule.
Wynalazcą zgoła innego użycia patronusów był sam Albus Dumbledore. Członków Zakonu Feniksa nauczył wykorzystywania patronusa jako posłańca poufnych wiadomości. Jak dotychczas, umiejętność ta jest kojarzona jedynie z członkami Zakonu. Używanie patronusa jako posłańca jest niezwykle korzystne, jako że jest on unikatowy dla każdego nadawcy (przez co łatwo go zidentyfikować) oraz odporny na czarną magię.
Śmierciotule to rzadko spotykane stworzenia, żyjące tylko w tropikalnym klimacie. Są podobne do dementorów. Z wyglądu przypomina czarną pelerynę grubości około pół cala, nocą sunie po ziemi. Jedynym znanym czarodziejom zaklęciem odpędzającym śmierciotulę jest Patronus. Nie da się ustalić liczby ofiar śmierciotuli, gdyż atakuje śpiących czarodziejów i spożywa swą ofiarę w jej własnym łóżku. Nie pozostawia po sobie ani swoim posiłku żadnych śladów. Z racji tego, że atakowani są śpiący − rzadko kiedy mają czas rzucić odpowiednie zaklęcie.- Zakończyłem i spojrzałem po klasie. Byłem zdenerwowany rewelacjami o Umbridge. Miałem nadzieję że tego nie widać.
- Jakieś pytania?
<Ktoś?>