- Dzisiaj w związku z nieobecnością profesora Lupina ja poprowadzę lekcję obrony przed czarną magią. Od dzisiaj będziecie się uczyć jedynie teorii.- Powiedziała Umbridge na wstępie lekcji.
- Ale jak brak praktyki może nas przygotować do życia poza szkołą?-Zapytałem.
- Poza szkołą nic wam nie grozi. Kto mógłby wam zagrozić?
- No nie wiem. Na przykład Wendigo. Już dwa przedarły się przez magiczną barierę. Gdyby nie szybka interwencja dyrekcji i moja prawdopodobnie kilku uczniów mogłoby już nie żyć.
- Rokston milczeć!
- Czyli twierdzi pani że te rany na mojej twarzy sam sobie zrobiłem?
- Rokston kara. Przyjdź do mnie po lekcjach. - Warknęła Umbridge i zaczęła prowadzić lekcje. Po lekcjach poszedłem do gabinetu Umbridge.
- No to sobie teraz popiszemy.- Powiedziała i wręczyła mi pióro.
- Chcę abyś napisał: "Nie będę opowiadać kłamstw".- Powiedziała. Chciałem powiedzieć jej że nie kłamie ale ugryzłem się w język.
- Ile razy?
- Na razie zaczniemy od 100 potem zobaczymy.- Powiedziała i usiadła za biurkiem. Zacząłem pisać a na mojej lewej ręce pojawił się napis. Krwawe pióro no po prostu super. Kiedy wreszcie skończyłem szybko odszedłem z jej gabinetu, kryjąc napis na dłoni. Następnego dnia na ścianie przed Wielką Salą pojawiła się informacja od Wielkiego Inkwizytora.
"Każdy uczeń ma się stawić na przesłuchanie w sprawie nielegalnych przedsięwzięć" brzmiał napis. Kilka dni wcześniej Umbridge zablokowała wszystkie przedsięwzięcia uczniowskie w tym moją sforę mimo sprzeciwu wszystkich uczniów oraz nauczycieli.
Przesłuchania rozpoczęto od najmłodszych więc poszedłem do pokoju aktualizować bestiariusz. W nocy jednak obudziło mnie niezbyt kulturalne dobijanie się do drzwi. Po chwili jednak użyto zaklęcia Bombarda Maxima. Drzwi wyleciały z hukiem a ja po chwili znalazłem się w gabinecie Umbridge.
- No Rokston powiedz mi teraz wszystko co wiesz na temat Dumbledore'a i jego planów.
- Po co mam to pani mówić skoro bardziej cenię sobie uznanie dziadka niż panią?- Zapytałem a po chwili do gabinetu wszedł profesor Snape.
- Wzywała mnie pani?
- Snape! Tak. Przyniosłeś Veritaserum?
- Obawiam się że zużyła pani cały zapas.- Powiedział i wyszedł.
- Nie ma Veritaserum więc poradzimy sobie inaczej.- Powiedziała i wyciągnęła różdżkę.
- Crucio!- Krzyknęła a po chwili moje ciało przeszedł niesamowity ból. Po chwili kiwnęła głową pytając czy coś powiem. Nic nie mówiłem. Powtórzyła to jeszcze dwukrotnie. Za czwartym razem nie mogłem już tego znieść i przemieniłem się w dwumetrowego wilka. Wbiegłem w drzwi roztrzaskując je. Wybiegłem z zamku i znalazłem sosnę pod którą śnieg utworzył coś w rodzaju pomieszczenia. Położyłem się w tym miejscu z lekka skomląc. Po chwili jednak w wejściu pojawił się profesor Snape.
<Profesorze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz