piątek, 27 listopada 2015

Od Sky C.D. Edward

-Tak, czemu nie?-powiedziałam.
-A jest już jakiś plan co do jakiejś sztuki?-dodałam.
Edward?
(b, weny)

Od Edwarda CD Sky

Wyskoczyłem z wody i wytarłem się. Nagle pojawiła się profesor Mcgonagal.
- Edwardzie pozwól na chwilę.
- Już idę.- Powiedziałem i podbiegłem do niej.
- Posłuchaj twój dziadek stwierdził że przydałoby się coś dla rozrywki uczniów. Chce abyś założył grupę teatralną.
- Jasne.- Odparłem. Na przerwie rozwiesiłem informacje o naszym Klubiku Teatralnym. Nagle koło mnie znalazła się Sky.
- Chcesz się zapisać?- Zapytałem.
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

-I jak trening?-zapytałam po skończonym treningu.
-Nieźle, nie ma jak wyciągać tonowy kamulec z wody.
-Ta... nigdy mnie nie ciągnęło do wody-zaśmiałam się.
-Czemu?
-Nie wiem, jakoś po prostu.
-Koniec na dzisiaj-oznajmił profesor.

Edward?

niedziela, 22 listopada 2015

Od Edwarda Cd Sky

- Od jakichś pięciu minut.- Stwierdziłem.
- Mamy trening z profesorem Lupinem i jego żoną. Jesteśmy zwolnieni z lekcji. Idziesz?
-  Jasne.- Odparła. Sky zeskoczyła z drzewa i pobiegła za mną. Po chwili byliśmy już nad jeziorem.
- Więc dzisiejszy trening będziecie odbywać w wodzie i na lądzie. Podzielcie się na dwa zespoły. Zespół Edwarda ćwiczy w wodzie reszta na lądzie.- Zakomenderował profesor Lupin.  Zdjąłem ubranie i wskoczyłem do wody. Nikt nie kwapił się do dołączenia do mnie.
- Dobra więc reszta  ćwiczy na lądzie. - Powiedział pan Lupin.
- Edwardzie na dzie został ukryty pewien ważny kamień. Znajdź go i wyciągnij.- Powiedział. Kiwnąłem głową i przemieniłem się. Zanurzyłem się i zacząłem szukać kamienia po 20 minutach go znalazłem.  Wydobycie go było już trudniejsze ponieważ ważył około tony. Po godzinie jednak leżał już na brzegu.
<Sky?>

Od Sky

Właśnie skończyła się pierwsza lekcja i siedziałam czekając  na brata, jednak on tak szybko zniknął jak się pojawił mówiąc, że ma teraz eliksiry. Ja natomiast miałam wolną godzinę przez pewien czas spacerowałam sobie po terenach szkoły i postanowiłam trochę wyluzować. Poszłam w moje ulubione miejsce i usiadłam na gałęzi drzewa słuchając ulubionych piosenek. Zdarzało mi się często za bardzo wczuć w piosenkę. Tak było i tym razem. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić:
"In this farewell
There’s no blood
There’s no alibi
Cause I've drawn regret
From the truth
Of a thousand lies

So let mercy come
And wash away

What I've done
I’ll face myself
To cross out what I've become
Erase myself
And let go of what I've done..."

I nagle zorientowałam się, że ktoś stoi w pobliżu.
-Eee długo tu stoisz?-zapytałam speszona.
Ktoś?

Od Sky C.D. Edward

Zapoznałam się z kilkoma członkami po czym usiadłam w kręgu spoglądając na znak.
Wieczorem po spotkaniu rozeszliśmy się. W domu czekał już na mnie Jazz.
-I jak było? Dałaś radę?-dopytywał.
-Nie walczyliśmy, miałam niemiłe spotkanie z Łowcą Dusz...
-Z Łowcą Dusz?!
-Tak zabiłam jedną z dusz, później zabił go Edward...
-Ok, nieważne. Żyjesz to się liczy, więc przyjęli cię?-zapytał po raz kolejny.
-A jak sądzisz?-zapytałam pokazując przedramię.
-Nieźle siostro-przybiliśmy piątkę-to opowiadaj co tam jeszcze było.
Opowiedziałam mu wszystko po czym poszliśmy spać. Rano udaliśmy się do szkoły.

Od Edwarda Cd Sky

- Jesteś przyjęta. Jeszcze tylko Przysięga Sfory.- Powiedziałem.
- Co?
- Ślubowanie.- Powiedział Darkangel. Sfora otoczyła mnie i Sky.
- A więc Skylar czy przysięgasz bronić sfory całą sobą?
- Przysięgam.
- Czy przysięgasz bronić jej tajemnic za wszelką cenę?
- Przysięgam.
- Czy przysięgasz wykonywać rozkazy swego lider?
- Przysięgam.
- Czy przysięgasz bronić słabszych choćby za cenę życia?
- Przysięgam.
- Na mocy nadanej mi przez Sforę ogłaszam Cię Skylar Farrel członkinią Sfory. Od dziś wśród braci i sióstr nosić będziesz imię Shadowsky oraz zajmiesz stanowisko wojownika!- Powiedziałem i położyłem rękę na jej przedramieniu a po chwili pojawił się na nim Znak Sfory.
http://s3.flog.pl/media/foto/1723786_wzor-na-tatuaz--.jpg 
- Teraz jesteś jedną z nas. - Powiedziałem. Sky zaczęła poznawać członków stada a tym czasem ja siedziałem na swoim miejscu z dala od ogniska. 
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

-Muszę sobie to zapamiętać-szepnęłam sama do siebie.
-Jak zabić Łowcę Dusz?
-Tak, przyda się następnym razem.
Po chwili wróciliśmy na zebranie.
-Edward to co z egzaminem?
-Poradziłaś sobie, całkiem nieźle z Łowcą Dusz. Chyba już go zdałaś.
-Ta, ale tylko z jedną duszą...
-Ale, jeśli zapamiętasz to co widziałaś nie będą ci on sprawiać aż takich problemów.
-Więc jak?-zapytałam

Edward?

Od Edwarda Cd Sky

Podszedłem do Sky.
- Pokarz.- Powiedziałem i dotknąłem jej ręki. Po chwili rana się zagoiła.
- Co się stało?
- Zostałam zaatakowana.
- Przez kogo?!
- Wydaje mi się że przez Łowcę Dusz.- Powiedziała Sky.
- Musimy przełożyć ceremonię! Przemiana!- Krzyknąłem i przemieniłem się a ze mną reszta sfory.
- Pokaż gdzie Cię zaatakował.- Powiedziałem. Sky pobiegła u mego boku i pokazała miejsce gdzie zaatakował ją Łowca.
- Tu było jego ciało!- Niemal krzyknęła.
- Uśmierciłaś tylko jedną z jego dusz.- Powiedziałem i zacząłem węszyć.
- Rozproszyć się!- Krzyknąłem a w tym momencie zaatakował mnie Łowca Dusz. Sfora otoczyła mnie i Łowcę Dusz. Sky chciała mi pomóc ale dwóch członków ją powstrzymało.
- Tylko on potrafi zabić Łowcę.- Powiedział Darkstar.  Okrążaliśmy się po czym Łowca zaatakował. Zaczekałem aż będzie dostatecznie blisko po czym przebiłem jego serce i oderwałem głowę. Odszedłem od ciała po czym członkowie sfory rozerwali stwora i rzucili w ogień rozpalony na naszej polanie.
- Więc wracamy na naszą polanę na spotkanie.- Powiedziałem.
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

-Nie ma sprawy mogę walczyć-powiedziałam opierając się o ścianę.
-Ok.
-To kiedy egzamin?
-Mamy dzisiaj spotkanie sfory w lesie. Co ty na to?-zapytał.
-Jasne. Do zobaczenia.
Wyszłam na dwór gdzie spotkałam Jazz'a.
-Hej gdzie byłaś?
-Rozmawiałam z Edwardem w sprawie dołączenia do sfory.
-I co? Przyjął cię?-zapytał z ciekawością.
-Po lekcjach będzie spotkanie w lesie. Mamy walczyć.
-Że, co?! On pokonał Wendigo! Sky dobra jesteś, ale...
-No, co?-zapytałam.
-A, nic dasz sobie radę-uśmiechnął się.
-Mam nadzieję.
Po lekcjach...
-To idę na spotkanie.
-Jasne, do zoba w domu-powiedział Jazz i poszedł w stronę bramy.
-Ok, będzie dobrze-pomyślałam i ruszyłam do lasu.
Po głowie chodziła mi piosenka do której rytmu biegłam na umówione miejsce.
Po chwili zza krzaków wyskoczył Łowca Dusz!
-Kolejna dusza do zdobycia!-zaśmiał się i rzucił na mnie.
Przemieniłam się w wilka i zaczęłam walkę z nim. On nie zmienił się co wydało mi się podejrzane. Rzucił w moim kierunku nóż. Udało mi się go ominąć  i chwyciłam go zębami za rękę.  Zamienił się w jaguara. Wspiął się na drzewo i wskoczył mi na plecy, szybko go zrzuciłam jednak on podbiegł i ugryzł w łapę. Zdenerwowałam się ostro i pod wpływem złości uniknęłam jego ataku i wskoczyłam na plecy wgryzając się w kark. Po chwili padł w kałuże krwi. Która w pewnej części była moja. Zmieniłam się w człowieka, miałam całą rękę w krwi. Poszłam w kierunku umówionego miejsca.
-Jestem-powiedziałam widząc grupę po czym wyszłam zza krzaków wszyscy się zerwali.
-Takie pytanko macie plaster?-zapytałam żartobliwie.

Edward?




Od Edwarda Cd Sky

Zamyśliłem się.
- Nie mam zbyt wielu kobiet w sforze. No ba będziesz jedyna. Zazwyczaj egzaminem wstępnym była walka ze mną ale nie wypada a poza tym nie wiem czy chciałabyś zostać w ten sposób przeegzaminowana.
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

-Może znajdzie się jakieś miejsce dla mnie w sforze?-zapytałam.
-Tak. Nie mamy zbyt wielu zmiennokształtnych w sforze.
-Świetnie, ale czy trzeba zrobić coś specjalnego aby się dostać?

Edward?

Od Edwarda Cd Sky

- Teoretycznie nie powinny mieć. Nie wiem jeszcze jak to się stało że ten potwór się tu dostał ale się dowiem.
- Wendigo władają jakąś magią?
-Nie no z wyjątkiem tego że mogą opętać człowieka przez co on sam stanie się Wendigo.
- Edwardzie czy na terenie szkoły działa jakąś sfora zmiennokształtnych?
- Tak. Wilkołaków i zmiennokształtnych.
- Należysz do niej?
- Tak. Jestem liderem.
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

Nastała cisza.
-To dobrze koniec możecie wyjść.
Wszyscy zaczęli wychodzić z sali, ja jednak podeszłam do Edwarda.
-Wendigo?-zapytałam znienacka.
-Co?
-Walczyłeś wendigo prawda?
-Tak pozbyliśmy się go z Hagridem.
-Dostał się na teren szkoły?
-Najwyraźniej.
-Przecież jest chroniona przez zaklęcie. One mają sposoby na przerwanie zaklęcia?

Edward?

Od Edwarda

Dzisiaj nie miałem żadnego wykładu. Szczerze mówiąc byłem zadowolony. Nie musiałem strzępić języka na próżno. Od razu po lekcjach pobiegłem do gabinetu dziadka. Za mną pędzili Kazan i Jack. Kiedy tylko wszedłem zobaczyłem Hagrida, profesora Snape'a oraz profesora Lupina.
- O witaj Edwardzie!- Powitał mnie dziadek. Podszedłem do biurka.
- Jak Ci poszedł wczorajszy wykład?
- Chyba dobrze.- Stwierdziłem niepewnie.
- Profesor Lupin nie mógł się Ciebie nachwalić. Więc mamy dla ciebie propozycje. Czy poprowadzisz następny wykład?- Zapytał dziadek. Westchnąłem.
- No dobrze.- Powiedziałem.
- Ale jest jeszcze jedna sprawa. Hagrid powiedz mu.
- Dobrze ale może najpierw niech sobie młody klapnie.- Powiedział gajowy. Usiadłem i zacząłem słuchać.
- No więc właśnie. W lesie zauważono Wendigo. Nie wiem jakim cudem przedostało się przez magiczne bariery ale to zrobiło. Trzeba się go pozbyć.
- No dobrze ale co ja mam do tego?
- Jesteś jedynym tak potężnym wilkołakiem czystej krwi w tej szkole. Masz dużą wiedzę.
- No dobra. Hagrid zaprowadzisz mnie tam gdzie widziano Wendigo. Spotkamy się za godzinę przy twoim domu.- Zakomenderowałem.
-Dziadku wybacz muszę iść zająć się tym Wendigo.- Powiedziałem po czym ukłoniłem się i wyszedłem. Wróciłem do pokoju i przebrałem się w luźniejsze ubranie. Wyszedłem z pokoju i pobiegłem do domu Hagrida. Gajowy zaprowadził mnie na miejsce gdzie ostatnio widziano Wendigo. Przemieniłem się i zacząłem tropić bestie. Po zaledwie godzinie znalazłem potwora. Zaczęliśmy walkę. Moje pazury orały mu ciało jednak on nie pozostawał mi dłużny. Jego szpony przejechały mi po twarzy. Wskoczyłem mu na plecy i wgryzłem się w kark po czym wyrwałem serce. Hagrid rozpalił ogień i spalił ciało Wendigo. Ja wróciłem do szkoły. Przemieniłem się i przemyłem rany. Po czym zająłem się przygotowaniem wykładu. Zajęło mi to kilka godzin. Rano wstałem wcześnie i dopracowałem go. Około południa wyruszyłem do wielkiej sali. Zająłem miejsce obok biurka.
- A więc dzisiejszy wykład ma na celu przybliżenie wam znaczenia księżyca dla naszej społeczności. Więc zacznijmy od znaczenia księżyca  dla wilkołaków. W zależności od statusu krwi ma różne znaczenie. Najczęściej powoduje przemianę. Jednak u wilkołaków czystej krwi każda pełnia dodaje mocy. U czarodziejów pierwsza błękitna pełnia powoduje uwolnienie mocy. Wampiry podczas pełni są kilka razy silniejsze. Szamani za sprawą księżyca zdolni są do przywołania nawet najpotężniejszych demonów. Elfy podczas pierwszej pełni po swoich urodzinach wyruszają na święte łowy. U zmiennokształtnych pełnia wywołuje pierwszą przemianę. Zaś nieśmiertelni zawsze rodzą się w dzień nowiu lub pełni. - Powiedziałem i rozejrzałem się po sali. Wszyscy się na mnie patrzyli. No jasne. Rany na twarzy wciąż są tam gdzie zostawiły je pazury Wendigo.
- Ma ktoś jakieś pytania?
<Ktoś chętny do dokończenia?>

sobota, 21 listopada 2015

Od Sky C.D. Edward

-Ok, to będziemy się mieć na baczności-powiedziałam.
-Jasne-dodał mój brat, wilk znów zawarczał-twój przyjaciel coś nas nie lubi.
-Widocznie wyglądasz mu podejrzanie.
-Ok, to si zmyje widzimy sie na dworze Sky.
-Jasne.
-To dzięki za ciekawy wykład-powiedziałam i odwróciłam się w stronę wyjścia.


Od Edwarda Cd Sky

Spojrzałem na rozmawiającą parę.
- Wendigo z pewnością gdyby mogło pokusiło by się o atak na czarodzieja lub zmiennokształtnego.  Żywi się wszystkimi stworzeniami posiadającymi krew. Nie tyka jedynie wampirów bo ich krew jest martwa i wilkołaków ponieważ oprócz ognia tylko one mogą go zabić.- Powiedziałem.
- A czemu ogień a nie woda?
- Ponieważ ogień może roztopić jego lodowe serce.- Powiedziałem. Wilk zawarczał z lekka.
- Cicho.- Mruknąłem i poklepałem go po głowie.
<Sky?>

Od Sky C.D.

-Nie raczej, nie-powiedziałam.
-Dobrze. Koniec na dziś. Wyszliśmy z sali.
-Nas by taki Wendigo chyba nie pożarł co nie jesteśmy zwykłymi ludźmi?-zapytał Jazz.
-Kto go tam wie? 
-Hej, a tak z innej bajki czy tylko mi się wydaje, że wykładowca coś nie bardzo miał ochotę na wykład?
-Czy ja wiem coś mi się wydaje, że...-przerwałam zauważywszy go.

Edward?
brakus wenus :/

Od Edwarda Cd Sky

- Znak ten przypomina nieco słońce. Jednak występuje w wielu formach.- Powiedziałem i podszedłem do biurka. Wziąłem książkę i otworzyłem na stronie na której widniała ilustracja znaku.
 
- Oto znak Anasazi. Jak widzicie ma 4 różne formy.- Powiedziałem. 
- Jakie są preferencje żywnościowe Wendigo?- Zapytał chłopak siedzący obok dziewczyny.
- Wendigo żywi się ludzkim mięsem. Mają w zwyczaju przetrzymywanie części swoich ofiar w celu ich późniejszego zjedzenia. Na samym początku gdy jeszcze ofiara żyje Wendigo wyrywa jej serce i  pożera je na oczach jego właściciela. Coś jeszcze?
<Sky?>

Od Sky C.D. Edward

Sky:
-Co to za znak?-zapytała zaciekawiona.
Edward?

Od Edwarda

Siedziałem w pokoju i czytałem książkę. Nagle ktoś zastukał do drzwi. Mój wilk zaczął warczeć a pies szczekać.  Po chwili do pokoju wszedł profesor Lupin.
- Witaj Edwardzie. Pamiętasz że dzisiaj masz wykład?- Zagadnął.
- Owszem.- Mruknąłem. Niezbyt cieszyłem się perspektywą wykładu. Profesor Lupin usiadł na łóżku obok mnie.
- Mów o co chodzi.
- Profesorze mam zrobić wykład o istotach zmiennokształtnopodobnych i wilkołakopodobnych dla uczniów pozostałych ras. Wie przecież profesor że przez te moje wizje uważają mnie za wariata.- Powiedziałem gładząc psa po głowie.
- A ty się tym martwisz?- Zapytał. Pokiwałem głową.
- Przestań się tym martwic bo nie masz powodu. To dar. No dobra zbieramy się bo zaraz się zaczyna.- Powiedział profesor Lupin i poklepał mnie po plecach. Kazan i Jack wybiegli z pokoju a za nimi wyleciał Ignis. Założyłem pelerynę i wyszedłem wraz z nauczycielem. Po chwili dotarliśmy do sali w której miał się odbyć wykład. Wszedłem do sali.
- A więc dzisiejszy wykład poprowadzi Prefekt Główny Wilkołaków Edward Rokston.- Powiedział profesor Remus i przekazał mi głos.
- A więc dzisiejszy wykład będzie dotyczył istot podobnych do wilkołaków i zmiennokształtnych. Więc zacznijmy od Łowców Skór. Łowcy Skór mogą być wcześniej czarownikami, zwykłymi ludźmi, nieśmiertelnymi lub też zmiennokształtnymi. Łowcy Skór aby przemieniać się w zwierzęta potrzebują ich skór. Najpierw polują na zwierzęta i zdzierają z nich skóry. Następnie w specjalnym rytuale może się z pomocą skóry przemienić się w zwierzę z którego zdarł skórę. Kolejną grupą są Łowcy Dusz. Działają oni na podobnej zasadzie jak Łowcy Skór jednak Łowcy Dusz pozyskują dusze zwierząt. Następnie je wchłaniają czym przejmują ich zdolności oraz możliwość przemiany. Obie grupy mają absolutny zakaz wstępu do szkoły.- Powiedziałem i rozejrzałem się po sali. Zauważyłem dwie rozmawiające dość głośno osoby. Machnąłem różdżką.
- Proszę o nie rozmawianie podczas wykłady.- Mruknąłem.
- A więc pozostała jeszcze jedna rasa do omówienia. Są to Wendigo. Stwory te są wielki, mają około 20 metrów. Boją się jedynie wilkołaków i ognia. Stworem tym stają się ludzie poprzez działanie klątwy, spotkanie z innym Wendigo, lub przez odrzucenie przez ukochaną osobę a następnie samobójstwo. Wendigo, które powstało na skutek 2 pierwszych powodów ma 5 przemian. Przemienia się zawsze kiedy poczuje ludzką krew. Piąta przemiana jest już stała. Nie można już ich ocalić. Przed Wendigo może chroni znak Anasazi.- Zakończyłem.
- Jakieś pytania?
<Ktoś uczestniczący w wykładzie?>

Otwarcie

Otwieramy bloga. Można dołączać. Jeszcze jakiś czas będą prowadzone jakieś prace ale wkrótce koniec.